Wakacyjne przygody z Odwagą

Strzał Saszy z łuku w prawie sam środek tarczy. Pierwsze słowa Jagienki na forum całej grupy. Opowieść Mikołaja o trójwymiarowych glonach. Pierwsze kroki Amelii w parku linowym. Historia Artema o planecie z czekolady. Gliniane jajko sadzone Kacpra. Śmiech Wiktora.  Mogłybyśmy tak wymieniać bez końca. Po pięciu intensywnych tygodniach w głowie zostają obrazy i wspomnienia. A także poczucie, […]

Strzał Saszy z łuku w prawie sam środek tarczy. Pierwsze słowa Jagienki na forum całej grupy. Opowieść Mikołaja o trójwymiarowych glonach. Pierwsze kroki Amelii w parku linowym. Historia Artema o planecie z czekolady. Gliniane jajko sadzone Kacpra. Śmiech Wiktora. 

Mogłybyśmy tak wymieniać bez końca. Po pięciu intensywnych tygodniach w głowie zostają obrazy i wspomnienia. A także poczucie, że… naprawdę dobrze się bawiłyśmy! 

Trudno, żeby było inaczej, bo każdy dzień z pięciu letnich citycampowych turnusów był jak z innej bajki. Byliśmy poszukiwaczami przygód w własnoręcznie wykonanych z kartonów krainach, wystrzeliliśmy z łuków kilka strzał, które nigdy do nas nie wróciły, smażyliśmy naleśniki gaworząc przy tym po francusku, komponowaliśmy własne utwory muzyczne, przemierzaliśmy świat konno i na tyrolkach, ożywialiśmy gliniane stwory, eksplorowaliśmy mleczną drogę, a nawet wyhodowaliśmy syrenie ogony. 

W ciągu 25 dni zaprosiłyśmy do wspólnych aktywności blisko 60 dzieci. Problemy ze zdrowiem rzuciły im pod nogi bardzo różne kłody i w różny sposób wpłynęły na psychofizyczny rozwój. Mimo to, wszystkie przyszły do nas z typowo dziecięcym zaciekawieniem i otwartością.   

Zależało nam na zachowaniu równowagi między wypełnieniem czasu aktywnościami, a zostawieniem dzieciom przestrzeni na zagospodarowanie go według własnych pomysłów. Patrzyłyśmy wtedy, jak wymyślają zabawy i nawiązują przyjaźnie i nie mogłyśmy się nadziwić jak kreatywnie tę możliwość wykorzystują. 

Nasz wspólny czas z dziećmi to nie była jednak tylko beztroska zabawa. Z tyłu głowy zawsze miałyśmy zasady naszej metody, w myśl której to, co buduje dzieci od nowa do pozytywna informacja zwrotna. To dlatego byłyśmy skupione na tym, aby dostrzegać nawet najmniejsze sukcesy, zapamiętywać je i ostatecznie opowiadać o nich dzieciom w taki sposób, aby poczuły, że zostały zauważone.  

Nie zawsze było jednak jasne, kto kogo zauważa, albo kto jest przewodnikiem. To bardzo często dzieci instruowały nas, jak wykonać konkretne zadanie, to one proponowały najciekawsze rozwiązania, to z ich strony płynęły ciepłe słowa. Ta ich pewność siebie i poczucie komfortu były dla nas największą nagrodą. 

Każdego dnia czegoś się od nich uczyłyśmy – również o tym, przez co przechodzą żyjąc z chorobą. Ktoś spędził tyle czasu w szpitalu, że nigdy wcześniej nie miał okazji odwiedzić muzeum, ktoś inny nie lubił bananów, bo kojarzyły mu się z czasem spędzonym na oddziale. Takie drobne wyznania były dla nas jak dziury w płocie, przez które mogłyśmy poznawać codzienność dzieci, którym – po tym pięknym lecie – jeszcze bardziej chcemy pomagać. 

Po raz kolejny przekonałyśmy się jednak, że ta codzienność nie jest im dana na stałe, że życie z chorobą, tak jak każde inne, dzieli się na etapy. 

Kiedy jedna z wolontariuszek usłyszała imię dziewczynki, która wydawała się jej znajoma – zaświeciły jej się oczy. Pamiętała ją ze szpitala, odwiedzała ją tam, kiedy jej włosy były długie, ale w wyniku chemioterapii wypadały pokrywając całe łóżko. Teraz, jej włoski są krótkie, ale mocne. Po długim i monotonnym okresie leczenia i zamknięcia w szpitalnej sali, bawiła się z dziećmi, tworzyła krepinowe bukiety, wędrowała po linach między drzewami.  

Dla nas to lato było dużym wyzwaniem. I nie chodzi tylko o ogrom pracy, ale także o nasze i dziecięce emocje – ostatnie dni turnusów pokazały, że nie tylko budujemy w dzieciach odwagę, ale także doprowadzamy je do łez.  

To prawda, że pożegnania nie były łatwe. Ale w skrytości fantazjujemy, że może za rok spotkamy się znów. I być może wtedy ta młoda dama z odrastającymi włoskami pojawi się u nas z warkoczem. 

Zapraszamy do naszej galerii zdjęć – gdzie zobaczycie na własne oczy, jakie przygody przeżyliśmy wspólnie tego lata.

Galeria